czwartek, 3 grudnia 2015

6 powodów, dla których warto trenować

Dziś frunie do Was lekkość słowa, taka z życia wydłubana, bez naukowego bełkotu i straszenia ilością E na talerzu ;)
Bo przecież nie pisze do Was lekarz, nie pisze sportsmenka. Pisze zwyczajna dziewucha, która lubi być na endorfinowym haju :D

Tak więc o czym to dzisiaj? A o sporcie, jednak z nieco innej strony. Nie będę robić prania mózgów i usilnie nakłaniać do treningów, machając przy tym batem (a może? joke ;)). Chciałabym, żeby każdy kto jeszcze do tematu podchodzi jak diabeł do święconej wody, zrozumiał, że aktywność fizyczna to nie kara klęczenia na grochu, a świetna odskocznia od codziennego bałaganu.

Dlaczego więc warto ruszyć tyłek z kanapy, odłożyć pilota, laptopa i wszystkie inne pożeracze czasu? Odpowiadając na to pytanie odkładam na bok cele, które przeważnie sobie stawiamy włączając w życie trening. Dziś nie chodzi o sparing z nadmiarem tkanki tłuszczowej, walkę o większego bicka czy półdupek. Dziś nie o tym. Dziś o kilku rzeczach, które zmienią się w Waszym życiu, gdy w tygodniowym grafiku stałym punktem będzie trening.



Do konkretów więc. Przed Wami:

6 powodów dlaczego warto trenować




1. Strzał energii i dobrego samopoczucia

Systematyczna aktywność fizyczna to skuteczny nokaut dla wszelkich odmian i gatunków negatywnych emocji. Endorfiny robią robotę, wiadomo. Nie trzeba nosić pod czaszką Einsteina, aby wiedzieć, że wpływa to bardzo pozytywnie na nasz ogólny stan i podejście do prozy życia. Regularność w treningach doprowadzi do cyklicznie powtarzającej się endorfinowej euforii, a ona sprawi, że uczucie wiecznej szczęśliwości będzie Twoim wiernym towarzyszem na wieki wieków :) Wcale nie trzeba zostawiać po sobie mokrej plamy na treningu, żeby naładować się endorfiną. Najważniejsze jest, aby znaleźć taką aktywność fizyczną, która za każdym razem w efekcie końcowym pozytywnie Cię kopnie!



2. Kształtowanie charakteru

Trenując regularnie szlifujemy swoje mocne strony. Początkowo możemy nawet nie zdawać sobie z tego sprawy. Trening bladym świtem lub późnym wieczorem, bez względu na aurę panującą za oknem. Realizowanie swoich planów, sukcesywne i celowe podnoszenie poprzeczki dla sprawdzenia samego siebie. Przecież nikt nam noża na gardle nie trzyma, a Św. Mikołaj w moherowej skarpecie motywacji w prezencie nie zostawia. To my sami tego chcemy, wystawiając swoją siłę i wytrzymałość na niemałą próbę. Wbrew pozorom to nie tylko test dla naszego ciała, tu głowa odgrywa ogromną rolę. Serwujemy sobie niezłą musztrę, która daje nam ogromną satysfakcję, uczy samokontroli i dyscypliny. Rozliczamy się z własnych działań przed samym sobą, a to buduje lojalność do nas samych co jest cholernie cenną cechą.



3. Większe poczucie własnej wartości + samoakceptacja

Aktywność fizyczna jest jak naturalny botoks. Odmładza i konserwuje od środka. Żadna pigułka i kosmetyk, wyszczuplające majty 
à la Bridget Jones czy szpachla make up’u, nie da takich efektów jak systematycznie uprawiany sport. Te przyjemne nie tylko dla oka, zmiany sprawiają, że czujemy maksymalny komfort we własnej skórze. Bez wątpienia buduje to większe poczucie własnej wartości. I nie chodzi mi o nałogowe strzelanie “słit foci” do lustra czy samouwielbienie uszami wypływające. Chodzi o nabranie pewności siebie i równocześnie zdrowego dystansu. Człowiek pracujący nad sobą, trenujący jakkolwiek, żyjący na co dzień ze swoim sportowym flow, patrzy na siebie łaskawszym okiem. Czuje się jak po porządnym wywietrzeniu czaszki, a jego wcześniejszy, często bardzo przekłamany obraz samego siebie wylatuje za drzwi. Stąpa pewniej po tej ziemi, ogarnia codzienność, jest asertywny, kreatywny. Bo w tym wszystkim najważniejsze jest to, że nie tylko ciało dostaje endorfinowego kopa, ale głowa, przede wszystkim głowa!



4. Lepszy sen

Gdy endorfiny w Twoim organizmie sięgają zenitu, przyjemny błogostan wkrada się w każdy zakamarek ciała. Taki stan rzeczy umożliwia relaks przez ogromne R. Głowa wolna od zmartwień wręcza organizmowi bilet na wakacje. Jeśli ponadto chwilę przed położeniem się spać przewietrzysz pokój, na godzinę przed snem odstawisz sprzed nosa “-fona”, oczy odpoczną od ekranu telewizora, będziesz spać jak bobas (który ma już za sobą nocne kolki i ząbkowanie, ma się rozumieć) ;)



5. Większa odporność organizmu (na stres i infekcje)

Kiedy dbamy o to aby regularnie endorfiny nam nosem kapały, mamy w sobie super moce i jesteśmy jak Avengers od Marvela ;) Serio, serio nie kłamczuszkuję. Regularne uprawianie sportu wpływa korzystnie na ośrodkowy układ nerwowy (endorfiny wiadomo). Redukuje napięcie, które powstaje w wyniku odczuwania stresu i jednocześnie podnosi odporność organizmu. Oczywiście wszystko potwierdzone badaniami i pieczęcią Ministerstwa Zdrowia przyklepane ;) Po ludzku pisząc, zestresowany organizm to osłabiony organizm. W dzisiejszych cudownych czasach stres często jemy na śniadanie, to nieodłączny element codzienności na różnym podłożu życia. Aktywność fizyczna jest najskuteczniejszą tabletką na te upierdliwości. Łatwiej pokonasz codzienne problemy, stres będzie Ci zjawiskiem obcym bądź bardzo rzadkim, bo nie oszukujmy się jesteśmy tylko ludźmi i czasami nie wkurzyć się po prostu nie sposób ;)



6. Organizacja czasu - full control

Codzienny młyn, przekładający się na brak czasu jest chyba jedną z najczęstszych wymówek.
Paradoksalnie na początku będzie chaos (być może całkiem spory). Bo zanim Twój grafik osiągnie organizacyjny level master, musi się zadziać bałagan kreatywny. W końcu w już i tak dość napięty rozkład jazdy chcesz wcisnąć regularny trening. Sytuację opanujesz szybciej niż się wydaje. Doba wejdzie w stan harmonii, bo zapanujesz nad swoim czasem i pomimo działania na wysokich obrotach, wszystko będzie śmigać jak w szwajcarskim zegarku. A Ty poczujesz ten komfort, że wszystko ma swój czas i miejsce.







Jaki morał z tej bajki?


Warto czasem odstawić na bok parcie na cel i doceniać inne, niezwykle cenne profity wynikające z uprawiania aktywności fizycznej. Wiadomo, że najczęściej priorytetem jest poprawa kształtów i korygowanie sylwetki. Jednak mając świadomość tego, że robimy znacznie więcej dla naszego ciała niż niwelowanie przeszkadzających nam defektów, dostarczamy sobie kolejnego bardzo ważnego bodźca, aby w swoich działaniach wytrwać i nie rezygnować, nawet jeśli progres dzieje się małymi kroczkami.

Myślicie pewnie: “No oszalała, najpierw nam mędzi, żeby nie tracić swojego celu z oczu, a teraz pisze, żeby się tak nim nie przejmować? What is wrong with you girl?“.

To nie do końca tak. Żebyśmy się więc w pełni zrozumieli, wyjaśniam. Trzeba trzymać swój cel za nogi, pamiętać po co się zaczęło i do czego się dąży. To fundament, który sprawia, że się w tym wszystkim nie pogubimy. Jednak mimo to nie można zapominać, że aktywność fizyczna jest strzałem świetnego samopoczucia i zdrowia dla naszego organizmu, antidotum na zmęczenie i stres, a co najważniejsze niezastąpioną formą chillout’u.

I kropką niech będzie bez wątpienia mądra myśl: “Ruch może zastąpić wszystkie lekarstwa, ale żadne lekarstwo nie jest w stanie zastąpić ruchu” Tissot.

Dbajcie o siebie!


Peace :*

5 komentarzy:

  1. Chciało by się rzec: "przepiękna lekkość bytu" tak właśnie się czuję po siłowni. To fakt, trudno było ruszyć tyłek ale zmobilizowały mnie właśnie Twoje "motywatory" i tak jak piszesz, maleją centymetry obwodów a samopoczucie jest mega! Dziękuję, że piszesz i serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie sport to życie, ruch to życie, fitness to życie i w jednym słowie nie moge bez tego żyć. To jest nawyk,chociaż nie zawsze zdrowy bo mam tendencje do przesady.Nie mogłam nawet przestać podczas ciaży bo jestem od sportu uzależniona i tak naprawde to chyba zdrowy dystans a nie uzależnienie to idealne rozwiazanie, szkoda tylko że czasami łatwo jest przekroczyć ta linie. Także od siedzenia na tapczanie do chorobliwego trenowania polecam umieścić sie pomiedzy.ja napewno nie jestem dobrym przykładem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Należy pamiętać o tym, że organizm potrzebuje regeneracji. Brak tego czynnika to brak efektów. Aktywność fizyczna ma poprawiać nasze samopoczucie i zdrowie, a nie szkodzić. Mam nadzieję, że znalazłaś już balans :* Ściskam mocno :)

      Usuń
  3. Dla mnie sport to życie, ruch to życie, fitness to życie i w jednym słowie nie moge bez tego żyć. To jest nawyk,chociaż nie zawsze zdrowy bo mam tendencje do przesady.Nie mogłam nawet przestać podczas ciaży bo jestem od sportu uzależniona i tak naprawde to chyba zdrowy dystans a nie uzależnienie to idealne rozwiazanie, szkoda tylko że czasami łatwo jest przekroczyć ta linie. Także od siedzenia na tapczanie do chorobliwego trenowania polecam umieścić sie pomiedzy.ja napewno nie jestem dobrym przykładem...

    OdpowiedzUsuń