poniedziałek, 10 sierpnia 2020

Piękne ciało? Twoje ciało!

Dlaczego tak bardzo nie lubimy swojego ciała? Stojąc przed lustrem na pierwszy plan najczęściej pchają się nasze rzekome niedoskonałości. Rzekome, no bo kto i jakim prawem nazwał niedoskonałościami naturalne i typowe dla naszego ciała rzeczy? Rozstępy, cellulit, fałdki skóry na brzuchu, zmarszczki, przebarwienia, krostki - to normalne, że je mamy!


Jestem pewna, że większość z nas (albo i każda) miała okazję w okresie dzieciństwa bawić się lalką Barbie. Smukłe i długie nogi, płaski brzuch i niewyobrażalnie wąska talia. No, miód malina. Napatrzyłyśmy się na te nierealne kształty i w naszych głowach zaczął się kreować obraz naszego ciała i tego jak chciałybyśmy wyglądać. W tamtym czasie jeszcze tego zupełnie nieświadome.

Lalki Barbie czepiam się nie bez powodu. Gdybyśmy tak chciały ją przenieść do realnego świata i stworzyć kobietę, która w rzeczywistości miałaby takie wymiary jak Barbie, to wyszłaby z tego niezła fraszka - udowodniono to niejednokrotnie. Lalka odzwierciedla kobietę w wieku 19-20 lat, o wadze 50 kg przy wzroście około 175-180 cm - pachnie mocną, mocną niedowagą. Obwód talii takiej kobiety miałby około 45 cm - jak tam upchać wszystkie bebechy?! Nogi dłuższe od rąk o 50% (dla porównania u normalnej kobiety to różnica rzędu 20%). Stopy zbyt małe, aby utrzymać kobietę o takim wzroście - nie byłaby w stanie chodzić. Nadgarstki tak chude (około 9 cm), że nie byłaby w stanie niczego utrzymać w ręce. I szyja, tu jest dopiero hardcore, szyja tej miłej Pani nie byłaby w stanie utrzymać głowy, co poskutkowałoby złamanym karkiem.

Różnorodność lalek Barbie nie ma końca. Nie miałam pojęcia (dopiero, gdy poszperałam po internecie, aby sprawdzić kiedy w końcu firma Mattel poszła po rozum do głowy i postanowiła stworzyć lalkę o zdrowych, kobiecych kształtach), że w latach 60- tych powstała lalka, która w zestawie miała wagę, wskazującą tylko jedną wartość: 50 kg. Do zestawu producent dorzucił książeczkę: “How to lose weight?” z odpowiedzią: “Don’t eat!”.
Kosmos! Serio, nie mieści mi się to w głowie.

Badania dowodzą, że dziewczynki, które bawiły się lalkami Barbie, są niedowartościowane i bardzo przejmują się swoją wagą i wyglądem. Dziewczynki, które lalki Barbie nie miały wśród swoich zabawek, takich problemów nie mają.

Oczywiście nie uważam, że Barbie jest odpowiedzialna za całe zło tego świata. Jest jednak doskonałym przykładem na to, jak ogromny wpływ na nas mają przedmioty, sytuacje czy zdarzenia oraz ludzie, z którymi mamy do czynienia od najmłodszych lat. Od dzieciaka otaczają nas obrazy idealnych sylwetek z reklam w tv i internecie, na billboardach, plakatach, w mediach społecznościowych, absolutnie wszędzie. Wszystko wyretuszowane, poprawione, z nienaganną i zawsze rozpromienioną skórą od czubka głowy po same paluchy. Efekt? 90 % Polek ma problem z samoakceptacją. Co gorsza, nie chodzi tylko o ciało i wygląd, w parze z tym idzie brak wiary w siebie i niskie poczucie własnej wartości. Kiepsko, prawda?

Na pewne rzeczy niestety nie mamy wpływu. Nie jesteśmy w stanie przerwać instagramowej fali “alei gwiazd”, nie jesteśmy w stanie zmienić sposobu myślenia i działania wszystkich speców od reklam, aby zaczęli słać w świat bardziej naturalny obraz. I choć czasem widzę nieśmiałą zmianę w tym temacie, głównie w odzieżowych sklepach internetowych, gdzie na zdjęciach modelki są trochę mniej pociągnięte retuszem, to wciąż kropla w morzu.

Jakie jest wyjście z tej sytuacji dziewuchy moje? Trzymajmy się tego co zmienić możemy i na co mamy wpływ, czyli na nasz sposób myślenia, bo wbrew pozorom, to szalenie dużo nam daje.

  • Przestań porównywać się do innych, tym sposobem tylko pogarszasz swoje samopoczucie, wpędzasz w frustrację i zniechęcasz do działania.
  • Przestań ładować swoją głowę negatywnymi myślami. Wyłącz tego małego krytyka, który siedzi w Tobie i zacznij patrzeć na siebie łaskawszym okiem. To jak myślimy o sobie przekłada się na nasze samopoczucie i tym samym na skuteczność naszych działań.
  • Przestań działać na zasadzie “wszystko albo nic”, jeśli coś Ci się nie uda, a ma prawo się nie udać, nie wmawiaj sobie, że jesteś beznadziejna bo znów coś nie wyszło. Zatrzymaj się, na spokojnie przeanalizuj sytuację, zastanów się co się stało, że Ci nie wyszło i zacznij działać naprawiając ten błąd.
  • Nie zakładaj z góry, że coś Ci się nie uda, z takim nastawieniem rzeczywiście finał może być kiepski.
  • W żadnym wypadku nie skupiaj się na rzeczach, które określasz mianem swoich niedoskonałości. Zwracaj uwagę na to, co już udało Ci się osiągnąć, ciesz się Tym sukcesem i niech to napędza Cię do dalszego działania.

To jak? Do zrobienia? Mam nadzieję, że tak! Ściągnijcie z nosa te wstrętne, czarne okulary i zacznijcie siebie lubić. Trzymam za Was mocno kciuki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz